Tuż przed czerwcowym wylotem do Turcji miałem przyjemność sfotografować ślub Karoliny i Grzegorza. Te 13 godzin spędzone z nimi pokazało to, co w fotografii jest mi najbliższe – szczerość i naturalność… Kilka tygodni później spotkaliśmy się w Warszawie na sesji ślubnej, którą delikatnie mówiąc popsuła nam pogoda ;) Wydarzyło się wtedy coś, co miło wspominam z dzieciństwa – brak stresu, szybka modyfikacja planu i wykorzystanie tego co zaserwowała nam natura.
Wyjątkowo zmieniłem kolejność zdjęć – od sesji „narzeczeńskiej”, przez ślub i wesele, do sesji plenerowej. Efekt poniżej. Zapraszam (: